A ja napiszę tak generalnie co myślę, o "raczkowaniu" na trąbce!
Chciałbym też, aby każdy kto zaczyna i planuje poczytał i wyciągnął wnioski dla Siebie. Każdy z nas jest inny i w grze ma różne problemy. Ale do rzeczy!
Na początek oczywiście POLECAM aby skontaktować się z nauczycielem gry na trąbce. Gdyż samo granie to nie tylko pierdzenie w ustnik i ćwiczenie na instrumencie.
Należy po pierwsze zacząć od tego co pisał Jacobs WIND & SONGS - czyli powietrze powoduje dźwięk i stanowi naszą bazę. Bez powietrza nie pogramy, lub inaczej, pogramy ale krótko, usta będą bolały, nauczymy się złych nawyków.
1) Powinniście popracować nad oddechem: na początek głębokie niskie wdechy - czyli nie w płuca gdyż one nie wytworzą nam podciśnienia. Napełniamy się jak gdyby wlewając wodę do szklanki - czyli od dołu - wypychamy brzuszek do przodu, staramy się nie podnosić ramion i powoli wydychamy powietrze. I tak powtarzać - jak najdłuższe wydechy. Uwaga - MUSIMY BYĆ ROZLUŹNIENI !!! Gra na trąbce to zależność oddechu do wibracji warg! Prawidłowy oddech + prawidłowa wibracja = piękny dźwięk!
2) po oddechu czas na ustniczek - jeśli nie macie ringu, kółeczka, czy jakkolwiek się nazywa owy wizualizator zadęcia, ćwiczymy poprawną emisję dźwięku na ustniku. Nie robimy uśmiechu, gdyż wówczas rozciągamy potrzebne mięśnie do grania. Zamiast robić dzióbek i zbierać jak najwięcej masy do grania to robiąc uśmiech ją tracimy. Na okładce szkoły Maggio jest zdjęcie twarzy małpki. Dla Maggio owe ułożenie buzi małpy jest przykładem prawidłowego ułożenia ust do gry. Uśmiech odpada! I najlepiej te pierwsze kroki zrobić pod okiem NAUCZYCIELA!!! To jest podstawa!!!
Proponuję ćwiczenie na ustniku od dźwięku wyjściowego g1. Większość Profesorów z USA i Niemiec, na których warsztatach uczestniczyłem polecali zaczynać cwiczenia od g1. Powód???? Od g1 jest taka sama droga do c3 co do c małego. Stąd g1 jest jak gdyby środkiem skali.
I jestem zwolennikiem tego, aby jak najdłużej ćwiczyć na samym ustniku. Wiem z doświadczenia i z opinii dobrze grających kolegów, że w momencie rozpoczęcia nauki graliśmy nawet do roku czasu na samym ustniku. Wiem, trąbka kusi i chciałoby się grać wysoko i pięknym dźwiękiem. No, ale coś za coś. Więc w tej pracy życzę przede wszystkim cierpliwości i samokontroli nad sobą. Proponowałbym zatem przybajmniej 3-5 miesięcy poświęcic na ćwiczenia na ustniku, od czasu do czasu można sprawdzić jak brzmi trąbka
3) dopiero teraz możemy przystapić do trabki. Długie dźwięki to podstawa. Skupić się nad prowadzeniem powietrza. Nie można dociskać mocno, ale nie okłamujmy się lekki docisk jest zawsze gdyż w innym przypadku nie będzie podciśnienia. Choć znam kilku trębaczy, którzy grają bezdociskowo, ale to raczej naturalne predyspozycje
I w tym przypadku polecam kontakt z nauczycielm raz po raz. Skontroluje on jakość brzmienia, prawidłowość oddechu i czy nie robicie błędów.
Co ważne! Ćwiczcie mądrze! Mądre ćwiczenie pozwoli na szybsze efekty! Róbcie dużo przerw podczas ćwiczenia. Nigdy ni pozwólcie zmęczyć ust! Jak coś nie wyjdzie dziś to wyjdzie jutro bądź za tydzień lub miesiąc. Granie na trąbce to nauka samokontroli, cierpliwości oraz obserwacji zachowań swojego organizmu - czyli jak szybko się męczą usta, kiedy czas na przerwę, co dla mnie jest dobre.
Na początek polecam klasyczną naukę, potem można bawić się w jazz. Klasyka pozwoli Wam ustawić zadęcie.
Dużo tego choć i tak ogromny skrót czynności, które musimy wykonywać podczas nauki. Proces długi.
Zatem cierpliwości i powodzenia!
Mam nadzieję, że może nie każdemu, ale jeśli chociaż pomogę jednemu z Was to bardzo będę się cieszył
Samych okrągłych dźwięków dla wszystkich