ja jestem zdania, że dobrze jest mieć alternatywe.
mamy 2010 rok! nadchodzi kolejna fala muzyki elektronicznej.
coraz wiecej muzyków "akustycznych" sięga po zabawki elektroniczne.
sam bardzo wkreciłem się w podłączanie trąbki pod laptopa, multiefekty, kontrolery.
powiedziałem sobie kiedyś że nie będę grał na weselach i będę walczył ze swoim chałturnictwem.
zacząłem pracować za barem, a nauczenie się robienia drinki i zagadywania klientów jest banalne, w porównaniu np. z wyćwiczeniem skali.
zmienilem miasto, zaczalem pracowac w klubie muzycznym, mam kontakt z "nowinkami muzycznymi", dj'ami, muzykami, organizuje grania, sobie i znajomym. mam wgląd w to co się dzieje na rynku.
w tym samym czasie od dj'a uslysze o nowej zabawce ktorej moge uzyc do grania, jazz sax podrzuci jakies fajne ogrywanie skali.
robie swoje. nie mam parcia na kase z grań, a przez to że charuje jak wół za barem, mam spokojną pensyjke.
wysluchajac za barem smutków i żali ludzi z branży, potwierdza sie hipoteza, ze nadchodza ciezkie czasy, i może być cieżko chyba ze masz cos czego ktos inny nie ma. styl, sound, skale, "pozapodręcznikową" zdolnosc improwizacji.
jeden skonczy studia, jako idealna kopia swojego nauczyciela, samouk dojdzie dalej niz absolwent najwspanialszych akademii na swiecie, a i tak w tym kraju najwiecej zarabia sie na graniu przedawnionych hitów.
nie jest łatwo. kiedys bylo łatwiej. nie bylo "muzyków" grających z playbacku, "wodzirejów" grających z creative'a.
ludzie mieli troche bardziej rozwinieta wrażliwość muzyczną. babcie każdego z nas podśpiewuje Mieczysława Fogg'a, nasze wnuki będą nuciły Lady Gage. swiat idzie do przodu.
jezeli nie skupisz sie na tym zeby pokazac cos co ma jakas wartosc, a bedziesz myslal o tym ile mozesz wyciagnac z grania miesiecznie, to co bedziesz mial do pokazania straci na wartosci.
dlaczego Miles, Clifford, Freddie, Hargrove doszli do tego do czego doszli?
bo szlifowali. robili swoje. mieli cos wyjatkowego i nie tracili czasu na myslenie ile moga miec kasy.
jak robisz cos dobrze to bedziesz mial pieniadze.
kazdy sobie wybiera cel, ja wybralem prace "w branży", zeby nie grac wesel.
zaraz pewnie ktos napisze ze zarabia fortune z wesel. szanuje to i zgadzam sie z tym.
kazdy charuje na swoją hipotekę.
sory za wywód, ale taki dzisiaj dzień ponurych przemyśleń chyba.
_____________________________________________________________________________________________________________________
Schylmy pokornie głowę, pożegnaliśmy paru dobrych Polaków. (*)