alkohol

Film, internet, sport, polityka i wszelkie inne sprawy...
Awatar użytkownika
adam113
Użytkownik
Użytkownik
Posty: 1073
Rejestracja: 1 wrz 2007, 23:00
Instrument/y: Schagerl T-2000S, Yamaha 5335G
Ustnik/i: Bruno Tilz 1CE , Hammond & Designe 4ML
Lokalizacja: Osiek

Post autor: adam113 » 19 gru 2007, 20:59

pisałem wcześniej że chodzi mi o gre po spożyciu dużej ilości alkocholu a nie po odrobince, a o pujściu na dno też pisałem z myślą o alkocholu,,, o narkotykach też wcześniej wspominałem- nigdy nie miałem z nimi doczynienia ale nie wydaje mi się żeby były pomocne w graniu

Awatar użytkownika
Bartek87
Użytkownik
Użytkownik
Posty: 400
Rejestracja: 13 sie 2007, 15:38
Instrument/y: Yamaha E1
Ustnik/i: Marcinkiewicz 308/1-1/2C
Lokalizacja: Kożuchów

Post autor: Bartek87 » 19 gru 2007, 21:15

Z narkotykami sie zgadzam jak najbardziej tutaj nie ma dyskusji. Jesli chodzi o pojscie na dno to wydaje mi sie, ze to w 95% kwestia psychiki, slabej psychiki, a tak na marginesie to co wychodzi dobrze bo duzej ilosci alkholu, chyba tylko upadki.
Jeśli okazałem się pomocny kliknij

Awatar użytkownika
Devil_inside
Moderator
Moderator
Posty: 1433
Rejestracja: 26 maja 2007, 14:54
Instrument/y: Bach Stradivarius 43,Yamaha,Courtois,Schagerl
Ustnik/i: Laskey 70MC i kilka innych
Lokalizacja: Wałbrzych/Wro/Wawa

Post autor: Devil_inside » 19 gru 2007, 22:02

Bartek87 pisze:chyba tylko upadki
nie tylko :P nie raz byłem nawiany i jakoś mi sie udawało nie przewrócić :P większy problem miałem ze sprawdzeniem kiedy mam autobus nocny bo mi sie cyferki dwoiły :P a tak serio. oczywiście że czasem zdaża sie grać po alkoholu- i nic w tym złego. może sie zagra troche lepiej a może troche gorzej-zależy od ilości, jakości tego alkoholu, od nastroju, formy itp. niektórym alkohol dodaje pewności siebie i dlatego wtedy grają lepiej. na innych działa tak że nie kontrolują do końca tego co robią i grają gorzej. alkohol to używka-jak sie go pije za często to sie wpada w nałóg-a wtedy jest dość lipa. ja wychodze z założenia że nie pije przed graniem jeśli gram klasycznie, jeśli gram muzykę rozrywkową to mi sie zdaża grać po piwie albo 2. różnie to bywa. ale nie więcej. wydaje mi sie że każdy powinien wiedzieć po jakiej ilości alkoholu zacznie źle grać i pilnować tego.
Ćwiczyć!! Nie gadać!! ;)

Awatar użytkownika
noch
Użytkownik
Użytkownik
Posty: 68
Rejestracja: 8 lis 2007, 10:30
Instrument/y: grubsza rura
Ustnik/i:
Lokalizacja: Mykanów/Katowice

Post autor: noch » 19 gru 2007, 23:04

U mnie to piwko lub dwa to granica przyjemnego grania... No bo jak tu grać na festynie i nie napić się piwka :lol: i raczej tylko na tego typu graniach mi się zdarza łyknąć pod granko. Większe ilości niszczą mi wszystko więc sie wystrzegam...

Awatar użytkownika
adam113
Użytkownik
Użytkownik
Posty: 1073
Rejestracja: 1 wrz 2007, 23:00
Instrument/y: Schagerl T-2000S, Yamaha 5335G
Ustnik/i: Bruno Tilz 1CE , Hammond & Designe 4ML
Lokalizacja: Osiek

Post autor: adam113 » 19 gru 2007, 23:25

i o to chodzi- trzeba miec umiar i wiedziec kiedy przystopowac z alkocholem bo można wszystko popsuc

przestrzenny
Użytkownik
Użytkownik
Posty: 224
Rejestracja: 27 sty 2007, 13:24
Instrument/y: yamaha
Ustnik/i:
Lokalizacja: mazowsze

Post autor: przestrzenny » 20 gru 2007, 01:00

Na alkoholu grało mi sie bardzo dobrze ,ale tylko w moim odczuciu .Bo jak nagrałem to co grałem i potem posłuchałem ,było tragiczne .Dodam jeszcze od siebie z doświadczenia że niech komuś nie przyjdzie pomysł rozkręcać trąbkę po alkoholu a tym bardziej na dworze
(szczególnie nocą ). Wtedy łatwo można zgubić jakąś część itp.
serwis jazzowy <-- Muzyka zmienia spojrzenie na życie

Awatar użytkownika
Immortal4ever
Użytkownik
Użytkownik
Posty: 1882
Rejestracja: 23 cze 2007, 19:58
Instrument/y: Kilka cosi....
Ustnik/i: Vincent Bach CORP. 1C i Bach 7C
Lokalizacja: Brzeg
Kontakt:

Post autor: Immortal4ever » 20 gru 2007, 10:24

Piwko na festynie a nawet dwa to zaden problem....ale po graniu! Taka moja sugestia. I wszystko jest super!
Już od najmłodszych lat mój spaczony charakter mówi mi, że jestem inny niż ogół śmiertelników. Tu również odnoszę sukcesy.

NTligeNT
Pomocnik
Pomocnik
Posty: 295
Rejestracja: 5 wrz 2007, 21:09
Instrument/y:
Ustnik/i: Schilke 24
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: NTligeNT » 21 gru 2007, 23:29

Devil_inside pisze:
NTligeNT pisze:Ale to była kwestia rozluźnienia mięśni twarzy i ust, a nie kwestia rozluźniania komórek mózgowych
a co kontroluje te mięśnie? bo moim zdaniem tylko mózg a nie alkohol lub jego brak :P .
Jesteś pewny ? Alkohol wpływa na mięśnie za pośrednictwem mózgu oraz bezpośrednio tj. bez pośrednictwa mózgu. Alkohol krąży we krwi i jako toksyna trochę podtruwa, osłabia mięśnie, a czasem nawet je uszkadza (to dotyczy większych stężeń, względnie długotrwałego ich stosowania). Więcej na ten temat można poczytać na stronach sportowych i kulturystycznych.

W każdym bądź razie, nie tylko mózg potrafi rozluźniać mięśnie. Praca mięśni to efekt działania wielu substancji chemicznych, enzymów, neuroprzekaźników, substancji odżywczych a nie tylko mózgu. Jedną z takich substancji wpływającą na mięśnie jest moim zdaniem alkohol. Inną groźniejszą substancją, swego czasu stosowaną przez łódzkie pogotowie (oczywiście niecałe) jest pankuronium (zawiera je pavulon) stosowane w celu spowodowania zwiotczenia mięśni (jego wpływ na mózg jest minimalny).

Tysiące substancji, mechanizmów mechanicznych i fizycznych potrafi wpływać na pracę mięśni. Wystarczy tu przypomnieć stary i słynny eksperyment Luigi Galvaniego. Ów fizyk spowodował skurcze samych żabich udek przy użyciu prądu elektrycznego. Żabiego mózgu w tym eksperymencie nie było. Wiosek z tego jest taki, że nie tylko przy pomocy mózgu można kontrolować działanie mięśni.

Szanowny Kolego :) Cenię Twoje wypowiedzi (niektóre ukierunkowują moją naukę gry w dobrym kierunku) ale proponuje jednak mniej kategoryczne formułowanie sądów. W biologii i biochemii żywych organizmów takie słowa jak "tylko" są używane bardzo rzadko.

A co mógł oznaczać zwrot "rozluźniania komórek mózgowych". To termin nieprecyzyjny, bo metaforyczny. Termin ten odniosłem do skutków wypitej setki wódeczki. Setka wódki nie wpłynęła w żaden zauważalny sposób (to moje subiektywne spostrzeżenie) na pracę mojego mózgu (spostrzegawczość, refleks etc.) ale za to poczułem, że moje mięśnie jakoś inaczej pracują).

Pozdrawiam :)

Awatar użytkownika
Devil_inside
Moderator
Moderator
Posty: 1433
Rejestracja: 26 maja 2007, 14:54
Instrument/y: Bach Stradivarius 43,Yamaha,Courtois,Schagerl
Ustnik/i: Laskey 70MC i kilka innych
Lokalizacja: Wałbrzych/Wro/Wawa

Post autor: Devil_inside » 22 gru 2007, 20:20

no tak :P zasypałeś mnie terminami biologicznymi i nie tylko na których ja sie nei znam. :P dojdzmy do kompomisu-kiedy grasz na trąbce i jesteś trzeźwy to mózg kontroluje Twoje mięśnie.
ale chodzilo mi o coś innego. kiedyś widocznie zacząłeś spinać te mięśnie( i to przez Twój mozg, który zakodowal że wtedy Ci dzwięki wychodzą(tak wiem, moja ignorancja biologiczna-na pewno bedziesz umiał użyć lepszego slowa niż zakodował)) i sie do tego że są spiete przyzwyczaileś. i to przyzwyczajenie jest największym wrogiem trębacza. bo robimy coś źle i nawet o tym nei wiemy :P dopiero ktoś musi nam to wskazać albo musimy sami do tego jakoś dojść.
Ćwiczyć!! Nie gadać!! ;)

NTligeNT
Pomocnik
Pomocnik
Posty: 295
Rejestracja: 5 wrz 2007, 21:09
Instrument/y:
Ustnik/i: Schilke 24
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: NTligeNT » 22 gru 2007, 20:33

Jestem skłonny do kompromisów :) To nawet nie jest kompromis, bo się z Tobą zgadzam, tyle że przy użyciu innego słownictwa i inaczej to uzasadniając. Nic też nie tracę na tym "kompromisie".

Złe nawyki to jedna z najgorszych rzeczy, które może spotkać trębacza - nawet początkującego. I ja jestem ofiarą tych nawyków. Ale walczę z nimi.

A co do roli mózgu to już po napisaniu postu pomyślałem, że masz więcej racji niż Ci i mi się zdawało. Tyle, że ujmowałeś to nieprecyzyjnie. Mózg kontroluje mięśnie. Weźmy na przykład Luigi Galvaniego, który użył swojego mózgu by podłączyć żabie udka do prądu. Mózg Galvaniego przy pomocy prądu miał względną kontrolę (on/off) nad skurczami mięśni w żabich udkach. Za wieloma zjawiskami stoi czyjś mózg.

Pozdrawiam przedświątecznie :)

Awatar użytkownika
Devil_inside
Moderator
Moderator
Posty: 1433
Rejestracja: 26 maja 2007, 14:54
Instrument/y: Bach Stradivarius 43,Yamaha,Courtois,Schagerl
Ustnik/i: Laskey 70MC i kilka innych
Lokalizacja: Wałbrzych/Wro/Wawa

Post autor: Devil_inside » 22 gru 2007, 20:35

NTligeNT pisze:Weźmy na przykład Luigi Galvaniego, który użył swojego mózgu by podłączyć żabie udka do prądu
<hahaha> że ja niby taki inteligentny jestem?? :cool: :P
Ćwiczyć!! Nie gadać!! ;)

Awatar użytkownika
Miles_Fan
Użytkownik
Użytkownik
Posty: 1292
Rejestracja: 18 sie 2007, 20:18
Instrument/y: Selmer Concept TT, stary Polmuz :)
Ustnik/i: Vincent Bach Corp. 1 1/4 C
Lokalizacja: spod stolycy
Kontakt:

Post autor: Miles_Fan » 25 gru 2007, 15:00

to ja sie dorzucę.

miałem okazje przez jakiś czas grać z grupą muzyków-emerytów (dęciaków), naprawdę świetni fachowcy. no ale nie o tym mowa. niejedna raz zdarzało sie moim szanownym kolegom pić na festynach (gdy występowaliśmy) jak i bez nich. jak to wpływało na ich grę (o ile można coś usłyszeć siedząc w środku, czasami bez odsłuchu!)? nie bardzo. dźwięki przed alkoholem nie różniły sie bardzo od tych po. zaznaczam, że były to małe ilości: 1-2 piwka na festyn (próbę, inny koncert).

co do moich doświadczeń: kiedyś lekko nawalony poszedłem na lekcję i nic z niej nie pamiętam :P w każdem razie nie zostałem wywalony i na następne zajęcia mnie przyjęli. no i setka za setką na jednym przyjęciu - PO koncercie.

zgadzam sie ze zdaniem, że jeżeli nie można odczuwać muzyki bez jakichkolwiek wspomagaczy oprócz jej samej - lepiej zrezygnować.

pozdrawiam Świątecznie.
"Lubię czysty, nienacechowany dźwięk, jak czysty dźwięk bez nadmiaru tremolo i nie nazbyt dużo basu. Tylko dokładnie pośrodku. Gdy nie mogę uzyskać tego dźwięku, nie mogę w ogóle grać."

Miles Davis

[Nauczyciel jest dla ucznie, nie odwrotnie!]

Awatar użytkownika
Immortal4ever
Użytkownik
Użytkownik
Posty: 1882
Rejestracja: 23 cze 2007, 19:58
Instrument/y: Kilka cosi....
Ustnik/i: Vincent Bach CORP. 1C i Bach 7C
Lokalizacja: Brzeg
Kontakt:

Post autor: Immortal4ever » 25 gru 2007, 17:54

Ty możesz tego nie słyszeć ale usłyszą to osoby z publiczności...a jak jeszcze będzie tak jakiś muzyk to już koniec. Wychwycone będzie wszystko.
Już od najmłodszych lat mój spaczony charakter mówi mi, że jestem inny niż ogół śmiertelników. Tu również odnoszę sukcesy.

rapczyk
Użytkownik
Użytkownik
Posty: 64
Rejestracja: 19 mar 2006, 20:27
Instrument/y: CTR 501
Ustnik/i: br.Hablawetz1
Lokalizacja: ---

Post autor: rapczyk » 20 lut 2008, 20:08

osobiście gra mi się nieźle po przysłowiowych dwóch piwach - to wszystko kwestia treningu.

Awatar użytkownika
schutze
Użytkownik
Użytkownik
Posty: 598
Rejestracja: 18 lut 2008, 14:53
Instrument/y: B&S 535 S
Ustnik/i: B&S 7C i Arnolds & Sons 3C
Lokalizacja: Ciechocinek

Post autor: schutze » 21 lut 2008, 14:24

Hah, ja nigdy nie grałem tak. Nie mam 18-tki :P

Awatar użytkownika
Bazyl
Użytkownik
Użytkownik
Posty: 119
Rejestracja: 12 lis 2007, 19:57
Instrument/y: J.Michael TR-380
Ustnik/i:
Lokalizacja: Wasilków

Post autor: Bazyl » 21 lut 2008, 15:41

Ja tam za bardzo nie polecam spożywania alkoholu podczas koncertu albo jakiegoś występu. Nie daj Boże jak pomylimy się podczas jakiejś solówki - to dopiero jest lipa!!! Najlepiej jest po skończonym graniu, usiąść z kumplami z bandu lub orkiestry, wziąć po piwku i se spokojnie na luzaku wypić :razz:
Moim zdaniem tak jest najlepiej...
Życie jest jak trąbka w orkiestrze jazzowej. Jeśli nic w nią nie tchniesz, nic z niej nie wyjdzie.
Louis Armstrong (1901&#8211;1971)

Awatar użytkownika
eliasztp
Użytkownik
Użytkownik
Posty: 800
Rejestracja: 8 sty 2008, 16:31
Instrument/y: Yamaha Xeno
Ustnik/i: Warburton 6M
Lokalizacja: Brzeg

Post autor: eliasztp » 24 lut 2008, 20:51

A ja polecam, przecież nawet grając po trzezwemu można sie pomylic :)

Awatar użytkownika
Immortal4ever
Użytkownik
Użytkownik
Posty: 1882
Rejestracja: 23 cze 2007, 19:58
Instrument/y: Kilka cosi....
Ustnik/i: Vincent Bach CORP. 1C i Bach 7C
Lokalizacja: Brzeg
Kontakt:

Post autor: Immortal4ever » 24 lut 2008, 20:58

No tak tylko że po alkoholu pomylić się łatwiej...i można to robić więcej razy...człowiek się nie połapie i lipa cały utwór idzie w las. Dlatego lepiej przed występem nie pić.. Po dowoli...przed nie polecam nikomu. Nieważne jaki ma starz gry i umiejętności i w jakim jest wieku.
Już od najmłodszych lat mój spaczony charakter mówi mi, że jestem inny niż ogół śmiertelników. Tu również odnoszę sukcesy.

Awatar użytkownika
eliasztp
Użytkownik
Użytkownik
Posty: 800
Rejestracja: 8 sty 2008, 16:31
Instrument/y: Yamaha Xeno
Ustnik/i: Warburton 6M
Lokalizacja: Brzeg

Post autor: eliasztp » 24 lut 2008, 21:12

Ja tam wlewam w siebie np dwa, trzy piwka i wychodzę na scenę i co ciekawe, gram dobrze, ani nie walę po bokach ani nic mi sie nie miesza w głowie, to zależy od organizmu człowieka

Awatar użytkownika
Immortal4ever
Użytkownik
Użytkownik
Posty: 1882
Rejestracja: 23 cze 2007, 19:58
Instrument/y: Kilka cosi....
Ustnik/i: Vincent Bach CORP. 1C i Bach 7C
Lokalizacja: Brzeg
Kontakt:

Post autor: Immortal4ever » 24 lut 2008, 21:33

Lepiej nie próbowac kto ile wytrzyma...Lepiej nie....

Może uściślę: Lepiej nie na występach bo się to różnie kończy. Widziałem już wielu takich i wiele razy jat to muzykant przecenił swą wytrzymałość... Oczywiście ucierpieli na tym najbardziej słuchacze i instrumenty....Do tej pory tych ostatnich jest mi żal.
Ostatnio zmieniony 25 lut 2008, 20:32 przez Immortal4ever, łącznie zmieniany 1 raz.
Już od najmłodszych lat mój spaczony charakter mówi mi, że jestem inny niż ogół śmiertelników. Tu również odnoszę sukcesy.

ODPOWIEDZ