Powrót do grania na trąbce po latach (+ przemyślenia)
: 17 gru 2018, 15:45
Jest to mój pierwszy post więc witam wszystkich
Po 5 latach planuję wrócić do grania na trąbce. Będzie to dla mnie dosyć trudne ze względu na to, że na samą rezygnację wpływ miało wiele pomniejszych problemów, które zbierały się po drodze.
Zacznę od delikatnego wprowadzenia.
W gimnazjum dołączyłem do orkiestry szkolnej, w której zacząłem grać właśnie na trąbce. Od samego początku szło mi całkiem dobrze, nikt mi w zasadzie nie mówił w jaki sposób mam grać, jak ustawić zadęcie itd. naturszczyk można powiedzieć.
Zakończyłem gimnazjum i postanowiłem spróbować swoich sił w SM II stopnia. Udało się - dostałem się bez większych problemów i przez pierwsze 2 lata w zasadzie leciałem na samych piątkach.
W pewnym momencie zaczęły się problemy...
Wypiszę teraz to co moim zdaniem miało wpływ na mój "trąbkowy - upadek"
- Całkowite przetasowanie zadęcia i sposóbu grania + zmiana ustnika (zaczynałem z randomowym 7c i byle jaką trąbką, potem nastapił upgrade na Stagga z tym samym 7c i na końcu Stagg + Vincent Bach 1 i 1/4c)
- Astma. W pewnym momencie po prostu się pojawiła, prawdopodobnie się uaktywniła (na szczęście ustąpiła po latach, niestety cały okres szkolny mi dokuczała).
- Spadek kondycji i problemy z oddechem (nie mogliśmy z nauczycielem dociec z czego to się bierze)
- Zaczęła mi "Wysiadać głowa" - Młodsi uczniowie zaczynali grać lepiej ode mnie, bałem się chodzić na zajęcia wiedząc, że brzmie tragicznie mimo ćwiczenia" załamywałem się.
- TO BYŁ PRAWDOPODOBNIE GWÓŹDŹ DO TRUMNY: Ćwiczyłem przez 6 lat 90% czasu trąbkowego w domu na tłumiku Silent Brass. Ktoś pod koniec szkoły muzycznej uświadomił mnie, że może to skracać słup powietrza czyli tak naprawdę nauczyłem się grać na trąbce z tym tłumikiem - i coś w tym jest bo na gołej trąbce dźwięk był ohydny, skala była mała a kondycja nie istniała...
Skończyłem SM II stopnia z wielkim rozżaleniem i złością. Instrument, który pokochałem praktycznie mnie zniszczył - przez lata nie mogłem na niego patrzeć nie wiem co się działo ale nie byliśmy w stanie z nauczycielem w żaden sposób cofnąć mojego regresu.
Teraz chcę po prostu spróbować wrócić do grania, do emitowania ładnego i tłustego
dźwięku. Nie zależy mi aż tak na skali - myślę, że A2 będzie dla mnie wystarczająco wysokie.
Chcę grać bez docisku i bez ingerencji w zadęcie - jak najwięcej luzu.
Przymierzam się również do zakupu fluga, ponieważ od dawna jestem zakochany w wolnym, miękkim i po prostu ładnym graniu, które niekoniecznie nastawione jest na wysokie dźwięki.
Jeśli ktoś dotrwał do końca tej "trąbkowej epopei" to jestem wdzięczny
Mam nadzieję, że ustosunkujecie się do tych problemów, które rozpisałem i napiszecie mi co o tym sądzicie (szczególnie o akcji z Silent Brassem).
Chciałbym tu zostać z Wami na dłużej
Pozdrawiam,
Gorilla.
Po 5 latach planuję wrócić do grania na trąbce. Będzie to dla mnie dosyć trudne ze względu na to, że na samą rezygnację wpływ miało wiele pomniejszych problemów, które zbierały się po drodze.
Zacznę od delikatnego wprowadzenia.
W gimnazjum dołączyłem do orkiestry szkolnej, w której zacząłem grać właśnie na trąbce. Od samego początku szło mi całkiem dobrze, nikt mi w zasadzie nie mówił w jaki sposób mam grać, jak ustawić zadęcie itd. naturszczyk można powiedzieć.
Zakończyłem gimnazjum i postanowiłem spróbować swoich sił w SM II stopnia. Udało się - dostałem się bez większych problemów i przez pierwsze 2 lata w zasadzie leciałem na samych piątkach.
W pewnym momencie zaczęły się problemy...
Wypiszę teraz to co moim zdaniem miało wpływ na mój "trąbkowy - upadek"
- Całkowite przetasowanie zadęcia i sposóbu grania + zmiana ustnika (zaczynałem z randomowym 7c i byle jaką trąbką, potem nastapił upgrade na Stagga z tym samym 7c i na końcu Stagg + Vincent Bach 1 i 1/4c)
- Astma. W pewnym momencie po prostu się pojawiła, prawdopodobnie się uaktywniła (na szczęście ustąpiła po latach, niestety cały okres szkolny mi dokuczała).
- Spadek kondycji i problemy z oddechem (nie mogliśmy z nauczycielem dociec z czego to się bierze)
- Zaczęła mi "Wysiadać głowa" - Młodsi uczniowie zaczynali grać lepiej ode mnie, bałem się chodzić na zajęcia wiedząc, że brzmie tragicznie mimo ćwiczenia" załamywałem się.
- TO BYŁ PRAWDOPODOBNIE GWÓŹDŹ DO TRUMNY: Ćwiczyłem przez 6 lat 90% czasu trąbkowego w domu na tłumiku Silent Brass. Ktoś pod koniec szkoły muzycznej uświadomił mnie, że może to skracać słup powietrza czyli tak naprawdę nauczyłem się grać na trąbce z tym tłumikiem - i coś w tym jest bo na gołej trąbce dźwięk był ohydny, skala była mała a kondycja nie istniała...
Skończyłem SM II stopnia z wielkim rozżaleniem i złością. Instrument, który pokochałem praktycznie mnie zniszczył - przez lata nie mogłem na niego patrzeć nie wiem co się działo ale nie byliśmy w stanie z nauczycielem w żaden sposób cofnąć mojego regresu.
Teraz chcę po prostu spróbować wrócić do grania, do emitowania ładnego i tłustego
dźwięku. Nie zależy mi aż tak na skali - myślę, że A2 będzie dla mnie wystarczająco wysokie.
Chcę grać bez docisku i bez ingerencji w zadęcie - jak najwięcej luzu.
Przymierzam się również do zakupu fluga, ponieważ od dawna jestem zakochany w wolnym, miękkim i po prostu ładnym graniu, które niekoniecznie nastawione jest na wysokie dźwięki.
Jeśli ktoś dotrwał do końca tej "trąbkowej epopei" to jestem wdzięczny
Mam nadzieję, że ustosunkujecie się do tych problemów, które rozpisałem i napiszecie mi co o tym sądzicie (szczególnie o akcji z Silent Brassem).
Chciałbym tu zostać z Wami na dłużej
Pozdrawiam,
Gorilla.