Karl Glaser Koncert Profi 606

Pisane dla trębaczy przez trębaczy. ;)
Awatar użytkownika
Damian Ruskowiak
Ekspert
Ekspert
Posty: 1585
Rejestracja: 20 mar 2008, 11:43
Instrument/y: Bach Strad. 180 37G, CarolBrass 8880L-GSS(D)
Ustnik/i: GR 66L, GR 66MS, JK 5BFL
Lokalizacja: MIEJSKA GÓRKA - WLKP

Karl Glaser Koncert Profi 606

Post autor: Damian Ruskowiak » 2 lut 2011, 11:30

Trąbka B

Karl Glaser

model 606 Koncert Profi

Instrument klasy profesjonalnej

Specyfikacja:
- Model lakierowany
- pierścień na trzecim krągliku i prożek na pierwszym krągliku
- klapa do wylewania wody na trzecim krągliku
- menzura 11,4mm
- średnica czary 12,8 cm
- w komplecie futerał
- ustnik bez nazwy i rozmiaru
- szmatka i oliwka do pielęgnacji w zestawie

Testu dokonałem używając ustnika Bach 1 1/2C Megatone.


Testując instrument będę podawał Wam dane z kilku dni aby niejako stworzyć obraz tego czy na trąbce grało się tak samo, czy lepiej, czy gorzej?
Nadmienię na początku, że wszelkie sugestie będę pisał na bieżąco bezpośrednio po pracy z instrumentem.
Warto wspomnieć też o tym, że trąbka rozgrywa się w różnych przedziałach czasu – jedna szybciej, druga wolniej. Na proces rozgrywania ma wpływ wiele czynników w tym m.in.: dmuchanie oraz odczyn śliny i jej reakcja z blachą. Stąd też logicznym jest fakt, że ta sama trąbką będzie grała inaczej u każdego z nas. Także tydzień czy dwa testów może do końca nie odpowiedzieć na pytanie: jak trąbka będzie się sprawować później ale przynajmniej da obraz czy można rokować w niej jakieś nadzieje czy też nie.

Otwierając karton jako pierwszy ukazał się futerał. Lekki, utwardzany case na plecy lub też do noszenia w ręce. Rączki w dwóch płaszczyznach. Stylizowany wizualnie na futerały Schagerl’a. Wykonany dość solidnie i myślę, że w pełni spełniający swoją rolę. W komplecie szelki do noszenia na plecach, pasek do noszenia na jednym ramieniu i przegroda na przedniej ścianie do nut. W środku miejsce na instrument, ustnik oraz przegroda na oliwkę, szmatki itd.

Obrazek

Obrazek

WYKONANIE:

Karl Glaser 606 Koncert Profi to instrument dość spory. Wykonany naprawdę bardzo fajnie. Chwytając go w ręce odnosi się wrażenie jakby trąbka miała przynajmniej menzury L. Jest to spowodowane tym, iż prożek na pierwszym krągliku jest zamontowany bardziej z przodu co sprawia wrażenie, że trąbkę trzyma się w dość szerokim uchwycie dłoni. Podobne wrażenie miałem grając na B&S 3137 II TC (model stylizowany na Bach Stradivarius 37). Rura typowo niemiecka także ten aspekt w pełni przypominał mi niemiecką myśl konstrukcyjną :)
Wszelkie łączenia rurek wykonane poprawnie. Nie zauważyłem jakiś drastycznych śladów nieprecyzyjnego łączenia elementów poza jednym – miejsce łączenia czary głosowej z korpusem pierwszego tłoka – jest naruszony lakier w miejscu lutowania.

Obrazek


Na kranikach (na lakierze) można dopatrzeć się plamek, które nie chciały zejść czyszcząc miękką szmatką. W toku użytkowania może być to przyczyną schodzącego lakieru – jak wiemy kraniki są narażone na bezpośredni kontakt ze śliną i wszystko zależy od odczynu śliny. Taka sytuacja może nie mieć miejsca, nie mniej jednak schodzący lakier z kraników to częsty przypadek w instrumentach lakierowanych więc pozwoliłem sobie zauważyć taką ewentualność.

Obrazek

Obrazek


Kraniki instrumentu nie są korkowe tylko gumowe.

Obrazek

Pierścień na trzecim krągliku jest regulowany za pomocą śrubki co może być pomocne dla osób, które mają małe dłonie tudzież dla dzieci. Ogranicznikiem kolanka trzeciego wentyla jest śrubka – patent stosowany w wielu instrumentach między innymi Stomvi Debut.

Obrazek

Obrazek


Same przyciski wentyli wykonane bardzo fajnie. Wyglądają ekskluzywnie. Stylizowane na przyciski Stomvi, które nie zawierały masy perłowej w środku tylko były pozłacane lub posrebrzane.

Obrazek


Znając instrumenty Stomvi pamiętam, że wielu stosowało patent malowania tych przycisków bezbarwnym lakierem do paznokci gdyż pod wpływem ocierania się ich powierzchni z opuszkiem palca krycie schodziło (reakcja z potem, tarcie) pozostawiając to miejsce czarne i brzydkie. Obawiam się, że w miarę użytkowania instrumentu taka ewentualność będzie w przypadku Karl Glaser’a nieunikniona tym bardziej, że to model lakierowany. Taki przypadek miałem osobiście w trąbce marki CONN. Lakier do paznokci pomoże.
Słabe jakościowo są filce na tłokach. Widać wychodzące w różnych kierunkach włoski, a po przejechaniu palcem odnosi się wrażenie jakby zaraz miały wylecieć z tłoków. Nie wiem jak będą się sprawowały podczas użytkowania. Nie wykluczona może być ich wymiana gdyż tłoki będą hałasować podczas grania.

Obrazek


Kapsle dolne i nakrętki tłoków wykonane poprawnie – podobnie jak w niemieckich instrumentach B&S. Nie mniej jednak ustępują tutaj precyzji wykonania tych elementów w instrumentach marki Yamaha (zaczynając od najniższych modeli).
Chcąc być wnikliwym dodam, iż na środkowym tłoku – w miejscu trzymania trąbki - nie ma wybitej liczby „2” biorąc pod uwagę fakt wybicia tych liczb na tłokach „1” i „3”. Nie wiem czy to przeoczenie czy zamierzone działanie.

Obrazek


Na pierwszy rzut oka zaciekawiła mnie leadpipe – czyli rurka ustnikowa. Sam wlot stylizowany na Yamahę – wygląda identycznie. Właśnie ta część rurki (na długość na jaką wchodzi do niej ustnik) jest zrobiona jak gdyby z podwójnej grubości rurki co jest bardzo widoczne i wyodrębnione jaśniejszym kolorem podkładu lakieru (bardziej złoty – cały instrument poza miejscami srebrnymi wpada w deseń czerwony co przypomina mi wspomnianego już CONN’a, który wykonany był z tombaku). Moim zabieg taki spełnia rolę nakładki megatonowej lub pierścienia skupiającego dźwięk Na stronie aukcyjnej trąbki przeczytać można, że rurka jak i sam dźwięcznik zrobione są z mosiądzu.

Obrazek

Obrazek

Obrazek


Po wyciągnięciu kolanka strojeniowego zakończenie rurki ustnikowej jak i grubość rurek jest bardzo cieniutka. Kolanko chodzi troszkę topornie, przycina się, nie chodzi płynnie.

Zaniepokoił mnie wygląd samych tłoków. Po wyciągnięciu były troszkę zabrudzone (faktem fabrycznych smarów i konserwacji wewnętrznej). Po wytarciu suchą szmatka ukazuje się porysowany tłok. Na dodatek tego na każdym z tłoków były jakieś przebarwienia u góry. Nie wiem czym mogą być one spowodowane. Tłoki w dotyku są dość tępe. Ten aspekt niestety przekładał się na granie. Tłoki na początku chodziły topornie, tępo, czas odskoku był dość długi co przeszkadzało w szybkich przebiegach. Raz po raz przycinał się tłok to jeden to drugi to trzeci. Po kilkunastu minutach zaczęły pracować coraz lepiej, płynniej. Końcowy efekt pracy tłoków był taki, że nic się nie cięło, a ich praca była bardzo „miękka” – nie dało się odczuć lekkiego oporu sprężynki odbijającej tłok.

Obrazek

Obrazek

Co do szczelności tłoków to ani jeden nie trzyma kompresji. Wdmuchując powietrze z dołu tłoków nie czuło się prawie wcale oporu powietrza gdzie powietrza praktycznie nie powinno dać się wdmuchać do środka.
Praca nakrętek tłoków jest także bardzo toporna. Tak jakby były dość słabo nagwintowane miejsc ich wkręcenia. Dokręcając tłok odnosi się wrażenie, że już jest dokręcony, a gdy zaczyna się grać to słychać „klekotające” tłoki i okazuje się, że trzeba jeszcze mocniej je dokręcać. Z takim uczuciem mam styczność Steinbach’u ucznia. Dokładnie to samo. Zupełnie identycznie rzecz ma się z tłokami.
Dolne kapsle pracują już zupełnie swobodniej.

Obrazek


Grawerka na czarze głosowej z nazwą i modelem trąbki wykonana laserowo – podobnie jak w nowych szkolnych Bach’ach, Stagg’ach itd.

Obrazek


Co do lakieru to nie można się przyczepić póki co. Instrument pokryty równomiernie i ładnie. Przyznam, że wygląda konkretnie i schludnie natomiast nie wiadomo co się z nim będzie działo po roku użytkowania. Może zejść ale nie musi. Wszyscy jednak wiemy jak mają się sprawy z lakierowanymi instrumentami. Od śliny, potu i obić tudzież otarć potrafi on schodzić wręcz płatami. W tym przypadku czas będzie wyznacznikiem jakości lakieru.

Podsumowując wykonanie można zauważyć, iż ma się do czynienia z instrumentem z wyższego przedziału cenowego niż trąbki do 1.000 zł. Myślę, że w tym aspekcie można śmiało wystawić ocenę bardzo dobry biorąc pod uwagę stan zewnętrzny, który ukazuje się naszym oczom z chwilą otwarcia futerału. Pamiętajmy też, że wygląd trąbki nie idzie w parze z tym jak dana trąbka gra.
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek



STRÓJ INSTRUMENTU:
Jak każda trąbka jest niedoskonała pod względem stroju tak samo potwierdziły się moje przypuszczenia w przypadku modelu Koncert Profi 606.
Wiadomą rzeczą jest wysuwanie trzeciego krąglika na dźwięki cis1 i d1. W przypadku tego instrumentu na cis1 trzeba wysunąć krąglik, a na d1 nie trzeba – chociaż zależy też jak kto dmucha.
Inaczej rzecz ma się w oktawie dwukreślnej. D2, es2 i e2 były początkowo strasznie niskie. Było trzeba dociągać świadomie w górę ustami, a co za tym idzie instrument tracił na brzmieniu (nikły alikwoty). Grając te dźwięki na chwytach zastępczych wszystko pasowało.
W miarę pracy z instrumentem robiło się to nieomalże naturalnie choć faktem jest, że skoro instrument jest nowy (przyszedł do mnie zapakowany w folii – „funkiel” nówka) to może wdmuchanie tych dźwięków na poprawnie strojące wysokości będzie tylko kwestią czasu.
Dziwną sprawą jest to, że grając chromatycznie poszczególne dźwięki odnosi się wrażenie, że instrument nie posiada tzw. Centrów dźwiękowych. Wszystkie dźwięki pływają w swojej amplitudzie. Dla zawodowego muzyka nie będzie to problem bo szybko wręcz odruchowo skoryguje intonację choć przyznam, że grając w bandzie jest to uciążliwe. Natomiast dla dziecka będzie to trudną – czasami nie do przejścia barierą. Wiąże się to z faktem, iż źle będzie trafiało w dźwięki co będzie przyczyną, iż w dalszej swojej edukacji może się nie potrafić dostrajać do innych instrumentów. Innym niechcianym efektem będzie tzw. krzywe dmuchanie oraz dziecko źle osłucha się z wysokościami dźwięków.
Nasunęło mi się takie przemyślenie, że ten instrument powinien rozegrać profesjonalny muzyk, a następnie dać komuś kto będzie się na nim uczył grać. Może wtedy dźwięki będą wdmuchane już bardziej na swoje wysokości.
Tak się miło złożyło, że równolegle dotarł do mnie na testy inny instrument przeznaczony dla dzieci, a mianowicie Kornet marki TALIS designed by B&S. W tym przypadku dźwięki wchodziły wręcz same, intonacyjnie nie potrzeba było nic korygować. Wystarczyło dmuchnąć i już.
O kornecie napiszę osobny temat.

PRACA Z INSTRUMENTEM:
Pierwsze wrażenia.
Zaraz po rozpakowaniu przesyłki naoliwiłem tłoki i zadąłem w trąbkę.
Pierwsze wrażenie nie było złe. Instrument odezwał się dość lekko. Jakkolwiek średnicę jak i dół skali grało się przyjemnie i w miarę lekko to w oktawie dwukreślnej była już loteria. C2 brzmiało, d2 nie brzmiało, e2 brzmiało, f2 nie brzmiało … i tak na przemian. Tak jakby coś było nie tak z pierwszym tłokiem. Podejrzewam kompresję.
Powietrze w średnicy i dole skali schodziło raczej normalnie natomiast powyżej c2 dało się odczuć jakby instrument cofał powietrze. Niektóre dźwięki grało się lekko, niektóre strasznie topornie. Podejrzewam, że trzeba by w tę trąbkę nieźle podmuchać aby się porządnie rozegrała.
W związku z tym iż czara głosowa jest dość duża 128 mm (ja jestem przyzwyczajony do mojego Bacha 37 – roztrąb 122,24 mm, więc wizualnie jest duża różnica) dźwięk jest dość ciepły i duży. Ja dość konkretnie dmucham także spodziewam się różnic w opiniach osób testujących.
Brzmieniowo, jak na pierwszy kontakt z instrumentem moim zdaniem mało trąbkowo. Bardziej flugelhorn’owo, matowo, bez blasku. Czasami dźwięki były wręcz głuche, zamknięte.
Piano oddzywało się niekoniecznie lekko i wymagało nieustannej kontroli intonacji. Z forte podobnie – instrument sprawiał wrażenie jakby nie chciał dać się przedmuchać, jakby coś było w środku.
Co do spraw artykulacyjnych to trudno się jeszcze wypowiedzieć. Legata nie wchodziły zbyt lekko, a staccato to już raczej sprawa zadęciowa.

Tak wyglądały wrażenia po pierwszym dniu, a raczej wieczorze spędzonym z Karl Glaser’em.

Następnego dnia w sumie nic się w moich przekonaniach nie zmieniło. Średnicę i dół skali gra się komfortowo (trzeba tylko pilnować aby potrafiać we wspomniane już przeze mnie centra dźwiękowe bo można popłynąć). Odniosłem też wrażanie, że na to powietrze, które wtłaczam do instrumentu dźwięk powinien być bardziej otwarty, bardziej brzmiący. Góra skali wymagała – przynajmniej ode mnie jeszcze więcej powietrza. Instrument nie chciał go przyjąć. Trzeba było wręcz naparzać (by nie użyć innego słowa) powietrzem. To powodowało, że instrument w górze zaczynał się dopiero oddzywać. Piano nie było brzmiące. Dźwięki nie odpalały lekko i nieustannie trzeba było pilnować stroju instrumentu.
Wszystkie te aspekty powodują, że na instrumencie generalnie nie gra się lekko. Być może to kwestia jego rozegrania co podkreślam raz jeszcze. Nie odczułem FLOW w instrumencie (przepływu powietrza).

Grając w składzie dętym instrument pływał intonacyjnie. Na początku nie mogłem się dostroić. To, że orkiestra dęta wymaga kondycji wszyscy wiemy. Instrument w tej kwestii nie pomagał. Trzeba było mnóstwo powietrza aby wydobyć z niego jakiś pożądany skutek. Nie mniej jednak im więcej grałem na nim tym lepiej zaczynał brzmieć – lepiej w sensie może bardziej brzmiąco gdyż samo brzmienie jak dla mnie jest za ciemne i za głuche. Miłośnicy ciemnego brzmienia będą zadowoleni.

W Big Bandzie za ciemny aby się przebić przez zespół. Fakt, że trzeba dość intensywnie dmuchać powodował, że szybko padała kondycja.

Trzeci dzień pracy z trąbką był taki, że w końcu poczułem jakąś lekkość w grze. Chyba, że już się przyzwyczaiłem do tego, że trąbka stawia opór ?? Pod względem brzmienia i strojności nic się nie zmieniło. Trąbka była głucha i nadal wymagała ogromu powietrza.

Następnego dnia pograłem na niej dużo forte – naprawdę, aż do przesady starając się wdmuchiwać dźwięki na odpowiednie miejsca. Po małej przerwie wróciłem do niej i nie wiem czy coś się stało, czy może już się troszkę rozegrała ale zaczęła się lepiej oddzywać. Jakby swobodniej. Ze strojeniem już było lepiej ale cały czas miałem to na uwadze podczas grania.

Testowałem instrument także w combo jazzowym. W tym aspekcie pasował mi brzmieniowo. Ciemna, łagodna barwa fajnie komponowała się w bossie, smooth jazzie. Intonacyjnie było już lepiej – nie wiem czy to wynik ogrania trąbki czy może przyzwyczajenia. Poprawiła się też lekkość gry czyli instrument się troszkę rozegrał.

PODSUMOWANIE:
Przygotowując się do testów trąbki chciałem dowiedzieć się czegoś więcej o firmie Karl Glaser. Nie znalazłem w Internecie żadnej oficjalnej witryny stąd posłużyłem się wiadomościami z aukcji SantanderPL. Na aukcji tej czytamy co następuje:

Bez względu na cenę, wszystkie instrumenty sygnowane marką Karl Glaser produkowane w wielu miejscach, poddawane są w niemieckim Neuenkirchen ostatecznej bardzo skrupulatnej kontroli jakościowej.

Co za tym idzie moim zdaniem trąbka jest produkowana poza Niemcami (myślę, że mimo wszystko w na wschodzie, być może w Chinach). W Niemczech podlega kontroli jakości i stąd idzie do sklepów muzycznych. Świadczy o tym parę rzeczy: jakkolwiek trąbka wykonana jest naprawdę bardzo przyzwoicie to jednak na pierwszy rzut oka przypomina mi trąbki moich uczniów. Tylko ten szeroki chwyt sugeruje niemieckie pochodzenie, które zawsze będę kojarzył ze wspomnianym już B&S 3137 II TC.
Podobnie jak w B&S Karl Glaser ma troszkę dłuższe komory pracy tłoków. Instrumenty amerykańskie typu: Getzen, Bach, Kanstul mają je krótsze stąd uczucie trzymania w ręku niejako mniejszego czy większego instrumentu. Dodatkowo nie sygnowany żadną nazwą oraz nie oznaczony rozmiarem ustnik, w którego kielichu pomimo, iż nie używałem go podczas testów pojawiły się jakieś przebarwienia.

Po testach stwierdziłem, iż instrument wizualnie wydaje się ciekawy i ładny. W tym aspekcie nie miałbym wielu zastrzeżeń i to, jak i futerał jest plusem. Kwestia czasu pokaże jak będzie zachowywał się lakier.
Podczas grania Karl Glaser jest jednak moim zdaniem dość toporny. Nie pomaga grającemu, trudno uzyskać oczekiwane brzmienie no i dużym minusem jest niestabilność intonacyjna. Ja nie mam problemów ze strojeniem, a mimo to musiałem się napracować aby utrzymać dźwięki na swoich miejscach. Być może to kwestia rozegrania instrumentu ?? Być może to po prostu nie strojący instrument ?? Minusem jest też to, że wdmuchiwane powietrze w ogromnych ilościach nie przeradza się w dźwięk. Wiem, że nie mogę porównać tej trąbki z moich Bach’em ale gdy zadąłem w Bacha tak mocno jak w Glasera to aż szklanka na stole zadrżała (konkretne fortissimo!!!) podczas gdy przy Glaserze było zwykłe uzyskane z ogromnym wysiłkiem. Większości trębaczy przyzwyczajonych do nienagannej pracy tłoków w przypadku modelu Koncert Profi 606 będzie niezadowolona. Nie tyle, że się przycinały bo tak nie było to ich praca jest dość miękka – moim zdaniem za słabe sprężynki. Leniwy skok, a co się z tym wiąże przy szybkich przebiegach legato dźwięki były mało czytelne, a przy szybkim staccato – mało precyzyjne. Niestety myśl konstruktorska znanych producentów trąbek typu: Yamaha, Schagerl, Bach, Jupiter, Getzen itd. jest jednak bardziej zaawansowana w tym aspekcie.

Wszystko to świadczy o tym, iż trąbka Karl Glaser Koncert Profi 606 jest instrumentem z niższej półki. W mojej ogólnej ocenie w skali 1-10 biorąc pod uwagę standard trąbki, cenę, wykonanie i samą grę uzyskała ocenę 5. Jakkolwiek instrument fajnie wykonany to o pracy z nim nie można tego powiedzieć. W sensie brzmienia zestawiając z Steinbach’em mojego ucznia wygrywa miażdżąco podobnie jak z (N)Ever Play’em. Zestawiłem go też z Bachem tr300 oraz Yamachą serii 1*** i niestety Karl Glaser przegrał dość konkretnie. Dałem pograć kilku moim uczniom na nim (wszyscy już grający). Jednogłośnie zdecydowali, że gra się ciężko i nie mogą potrafiać w dźwięki, nie mówiąc już, że granie powyżej g2 sprawiało im duże problemy. Właśnie ten aspekt jak i niestabilność intonacji głównie wpłynęły na moją ocenę.

Reasumując myślę, że przy tak tanich instrumentach loteria kupienia dobrego egzemplarza jest bardzo duża. Biorąc pod uwagę fakt, że to model profesjonalny to troszkę się boję o te tańsze modele. Sprawdza się tym samym zamysł firmy Karl Glaser, że są to instrumenty dla ludzi, którzy chcą grać, ale nie wiedzą jak się potoczy ich edukacja więc aby nie wyrzucać za dużo pieniędzy kupują właśnie taki sprzęt. Trąbka niczym mnie nie zaskoczyła. Zwyczajna jakich wiele na rynku. Takiego sprzętu nie kupi zawodowy muzyk chyba, że trafi na wyjątkowy egzemplarz czego nie możemy przecież wykluczyć. Odpowiadając jednak na postawione na początku założenie stwierdzam, że na instrumencie z dnia na dzień grało się wygodniej. Lekkość zadęciowa się poprawiła, intonacja troszkę też, praca tłoków podobnie. Nasuwa się wniosek, że instrument się rozgrywał. Często jednak mając możliwość testu instrumentu w sklepie, w którym spędzamy ok. godziny Karl Glaser odpadłby na początku bo jednak pierwsze wrażenia z gry były bardzo słabe.

W ostatecznym rozrachunku uważam, że model 606 Karl Glaser jest o wiele lepszy od znanych mi Steinbachów, Stagga itd. i podejrzewam, że od innych trąbek znanych nam z tematu Egzotyczne wynalazki (prócz Monette, który też tam się znalazł). W takim zestawieniu – bo przecież głównie zastanawialiśmy się nad porównaniem tej trąbki z wszystkimi tanimi produktami - postawiłbym nawet ocenę 8/10. W zestawieniu z Bachem barwa jest słaba, natomiast w porównaniu do Steinbacha jest ona naprawdę dobra. Myślę, że trafiając na dość dobry egzemplarz użytkownik może być zadowolony – na etapie nauki, orkiestry dętej. Do zawodowego grania klasycznego trąbka może nie spełnić oczekiwań i wymagań.

Troszkę się rozpisałem ale chciałem być wnikliwy we wszystkich aspektach. Mam nadzieję, że nic nie pominąłem. Najważniejsze na pewno zostało przedstawione. Trąbkę przetestował także Michał Olejnik stąd na pewno po krótce napisze swoje spostrzeżenia.

Damian Ruskowiak
Ostatnio zmieniony 1 sty 1970, 01:00 przez Damian Ruskowiak, łącznie zmieniany 2 razy.
"...Walki nie toczy się z instrumentem. Walkę toczy się z samym sobą..." (Vincent Cichowicz)

Zablokowany